Kolejna część podróży po Europie – Recenzja i wrażenia z gry planszowej PRAGA CAPUT REGNI

2021-09-02
Kolejna część podróży po Europie  – Recenzja i wrażenia z gry planszowej PRAGA CAPUT REGNI

       Złote Miasto, Paryż Wschodu, Miasto Stu Wież czy Perła Habsburgów. Tak właśnie nazywana jest ta osada. Nie dziwi mnie ten fakt w ogóle, w pełni zasługuje na każdy z tych przydomków. Odwiedziłem już kiedyś Pragę. Jest to najpiękniejsza europejska stolica, jaką do tej pory ujrzały moje oczy. Spacerowałem po Moście Karola. Czekałem na rynku Starego Miasta aż Orloj wybije pełną godzinę, by zobaczyć figury krążących w nim apostołów. Odwiedziłem Katedrę Św. Wita, a u jej fundamentów próbowałem wina z miejscowej winnicy. Nie muszę chyba wspominać, jak bardzo ucieszyłem się na myśl, że w moje ręce trafi gra planszowa „Praga Caput Regni”. Już podczas pierwszej rozgrywki wszystkie moje wspomnienia związane z tymi miejscami wróciły, a ja stałem się budowniczym Pragi podczas jej największego rozkwitu.

Zacznijmy od tego że grę stworzył Vladimir Suchy, który jest odpowiedzialny między innymi za takie hity jak „Podwodne Miasta” czy „Pulsar 2849”. Gra spod ręki tego Szanownego Pana nie mogła wyjść inna jak tylko euro w czystej postaci. Po jej otwarciu w oczy rzuca się kilka kartonów z elementami do wyciskania, co mnie bardzo ucieszyło. Owo wyciskanie działa na mnie i moich znajomych terapeutycznie- uspokaja jak strzelanie folią bąbelkową. Zauważyć można też sporo drewnianych elementów i kolejny już raz w moich wpisach podkreślę, że cenie je sobie o wiele bardziej od plastikowych. Jeśli już zahaczyłem o ten temat to trzeba przyznać, że komponentów jest multum. Przed sięgnięciem po tę grę polecam poćwiczyć trochę na siłowni. Pudełko standardowych rozmiarów jest bardzo ciężkie. Wypchane elementami po same brzegi. Ja biorąc owo pudełko do ręki po raz pierwszy omal nie zwichnąłem nadgarstka, próbując zdjąć je z półki jedną ręką. Po zakończonej rozgrywce posegregowałem wszystkie komponenty do woreczków i ledwo udało mi się upchnąć zawartość do pudełka aby się domknęło.

Fani przygodówek czy gier fantasty, raczej się przy tej propozycji nie zachwycą. Mimo wszystko zachęcam ich do partyjki. Nie znajdziemy tutaj ani odrobiny przygód, smoków czy magii. Zapewne nie zachłyśniemy się także klimatem. W zamian otrzymamy świetnie wykonaną, piękną grę o ciekawej tematyce. Dużą planszę 3D, która jest jednocześnie mapą miasta. Część jej elementów trzeba samemu złożyć w całość. Większość z nas niewątpliwie przypomni sobie szczenięce lata i składanie modeli samolotów, statków czy innych przestrzennych puzzli lub klocków. Osobiście zakochałem się w ruchomych elementach: żurawiu akcji (to on jest sercem i kołem napędowym całej gry) oraz obrotowych żurawiach złota i kamienia na planszetkach graczy. Po złożeniu wszystkich elementów możemy przejść do rozgrywki i tutaj muszę przyznać że autor się postarał.

Mechanika gry jest stosunkowo prosta do zapamiętania, nawet przez mało doświadczonych graczy. Wybieramy jedną z sześciu możliwych akcji na żurawiu i zabieramy jej żeton. W zależności od tego, z której części zabierzemy element- płacimy różny koszt. W rzadkich przypadkach zamiast opłacenia akcji, możemy trafić na bonusowe punkty zwycięstwa. Podczas pierwszych partii musimy posiłkować się instrukcją. Mimo prostej mechaniki jest trochę niuansów, których nie zapamiętamy od razu. Gra wprowadza sporo zmiennych, posiada mnogość miejsc do punktowania i różnych zależności. Mimo że Vladimir jest Suchy to Praga nie do końca. Może to i dobrze, ponieważ w grach euro, często spotykamy się z pewną systematyką. Po kilku rozgrywkach znamy najmocniej punktujące akcje i się ich trzymamy. Prosta droga do zwycięstwa. W Pradze tego nie doświadczymy. Żeby zdobyć punkcik lub dwa, musimy się nieźle napracować. Ciężko też coś zaplanować, po turze każdego gracza zmieniają się koszty akcji. Nim sięgniemy do żurawia, okazuje się że nasze plany strategiczne są już nieosiągalne. Po kilku rozegranych partiach nadal nie potrafię ocenić, w co inwestować swoje zasoby! A zasoby są naprawdę cenne. Jeśli ktoś narzeka na krótkie kołderki w grach to Pan Suchy przeszedł samego siebie. Mam wrażenie że dostałem od niego poszewkę na jaśka zamiast kołderki. Jedynym ratunkiem jest dla nas możliwość wykupienia dodatkowej akcji w swojej turze, ale jest to z goła rzadka przypadłość. Chcecie szybciej wejść na Most Karola, chcecie mieć piękniejsze budynki i wyższe mury, chcecie wspinać się wyżej na Katedrze czy Trakcie Królewskim a w dłoni trzymacie tylko jedno jajo! Co z nim zrobić, na co wymienić lub w co zainwestować? Sami się przekonajcie, bo to jednak za dużo pisania…

Wszystko co sportretowałem w powyższym akapicie można odebrać dwojako. Dla mnie: duży plus. Właśnie te wymienione wyżej elementy sprawiają, że planszówka jest według mnie atrakcyjna. Uwielbiam główkować nad stołem i to właśnie dostałem: przy prostej mechanice, mnogość możliwości. Rozgrywając partyjkę daje się odnieść wrażenie, że gra jest przemyślana w każdym szczególe. Od wykonania i zachwycającego wyglądu, poprzez mechanikę aż do samej instrukcji. Tutaj właśnie na chwilę się zatrzymam, ponieważ na niektórych jej stronach umieszczone zostały krótkie rysy historyczne poszczególnych zabytków zawartych na planszy. Genialny pomysł. Podczas gry można zabłysnąć wiedzą, o ile nie damy nikomu owej instrukcji do rąk!

Czas napisać coś o minusach, hmmm… Ktoś na pewno je znajdzie. Ja jednak nie będę szukał dziury w całym. Jak da się zauważyć jestem dziś wyjątkowo nieobiektywny i nie potrafię powiedzieć nic złego na temat Pragi- zarówno tej nad Wełtawą w Czechach jak i tej na moim stole! Podsumowując „Praga Caput Regni” jest dla mnie grą w całości spójną i skończoną. Z drugiej strony niemal enigmą, którą próbuję rozgryźć i nie potrafię. Do tej pory nie znalazłem recepty na sukces podczas rozgrywki. Jeżeli jesteś zapalonym graczem i na stole szukasz tego czegoś, co zmusza Cię do myślenia na najwyższych obrotach, to możesz podziękować wydawnictwu Portal Games, że wydało tę planszówkę w naszym kraju. Mój egzemplarz trafił w łatwo dostępne miejsce, gdyż wraz ze znajomymi będziemy po niego często sięgać.

Wpis chciałbym zakończyć zdjęciem własnego autorstwa. Przyznam się, że moim ulubionym miejscem w Pradze jest właśnie Most Karola. Potrafiłem przesiadywać pod nim popijając napoje wyskokowe podczas wakacji, jednocześnie obserwując z niego panoramę Wełtawy. Te wspomnienia wywołały u mnie straszną chęć wybudowania go podczas rozgrywki w pierwszej kolejności. Skupiając się na moście nie zwracałem uwagi co dzieje się dookoła. W ten oto sposób pierwsze partie sromotnie przegrane mam już za sobą! Mimo wszystko dla mnie jest to nr. 1 w tym roku!

Moja ocena gry 6/6

Jaskiniowiec Emil

Polecane

Dbamy o Twoją prywatność

Nasz Sklep wraz z Zaufanymi Partnerami przetwarza Twoje dane osobowe zbierane w Internecie np. IP Twojego urządzenia oraz informacje zapisywane za pomocą technologii służących do ich śledzenia i przechowywania, takich jak pliki cookies, sygnalizatory www lub innych podobnych technologii.

Pliki cookies wykorzystywane są w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności, a także w celach analitycznych, marketingowych, oraz aby dostosować treści do Twoich preferencji i zainteresowań w tym także do wyświetlania spersonalizowanych treści (reklamowych) oraz do poprawnego działania strony internetowej. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie możesz określić w Twojej przeglądarce.

Klikając „ZGADZAM SIĘ, CHCĘ PRZEJŚĆ DO STRONY” wyrażasz zgodę na stosowanie ciasteczek zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki oraz na dostosowanie treści na stronie naszego Sklepu do Twoich preferencji, a także w celach statystycznych i marketingowych, w tym do wyświetlania spersonalizowanych treści (reklamowych). Zgodę możesz wycofać w dowolnym momencie poprzez usunięcie plików cookies z przeglądarki z danego urządzenia końcowego.

Jeżeli klikniesz „NIE WYRAŻAM ZGODY” - nie będzie możliwe wejście na stronę Sklepu.

NIE WYRAŻAM ZGODY
ZGADZAM SIĘ, CHCĘ PRZEJŚĆ DO STRONY
pixel