Chciałbym przybliżyć Wam tę grę ponieważ skradła nasze serca oraz kilka niedzielnych kawowych popołudni, zapewne nie ostatnich… :D
Grę zobaczyłem pierwszy raz na tegorocznym Portalconie, gdzie miała swoją premierę. Z miejsca rzuciła mi się w oczy rozłożona na stołach, jednak podchodząc bliżej stwierdziłem że poczekam z zakupem ponieważ wydawała mi się przytłaczająca i trudna, a akurat nie miałem ochoty studiować godzinami instrukcji i jeszcze tłumaczyć zasad znajomym. Jednak po pewnym czasie otrzymałem ją w prezencie urodzinowym i tutaj zaskoczenie!

W skrócie gra wydawnictwa PortalGames wygląda dość imponująco. W pierwszej chwili po otwarciu dużych rozmiarów plansza oraz ilość segmentów na niej zaprezentowanych przytłacza, także ilość komponentów robi wrażenie. Proponuje nie zrażać się tym ponieważ w podstawowej rozgrywce część elementów nie jest używana, jednak z czasem grę można modyfikować. Dodatkowe komponenty przydają się także w rozgrywce jednoosobowej.
Samo rozłożenie gry nie zajmuje dużo czasu a w instrukcji jest to opisane dość przejrzyście. Mi zajmuje to około 10-15 minut, po tym czasie można rozpocząć rozgrywkę. Na start każdy z graczy otrzymuje trochę kakao (waluta w grze) kilka znaczników, zasoby opisane w instrukcji oraz bonusy na planszy w postaci małego awansu na którymś z torów piramidy lub w alei umarłych. Każdy ma do dyspozycji także kości (nie, nie będziemy nimi rzucać :D), reprezentują one naszych robotników o różnej sile od 1 do 5, można by spytać czemu nie 6 skoro kość ma tyle ścianek? Otóż to pozostawiam już Wam do odkrycia podczas rozgrywki. Każda tura gracza polega na przemieszczeniu swoich pracowników w odpowiednie rejony planszy i wykonaniu nim wybranej akcji.


Skoro mamy już swoje początkowe zasoby oraz pracowników, czas zacząć budowę „Miasta Bogów”. Chciałbym omówić tylko jeden z elementów planszy (moim zdaniem najciekawszy) ponieważ nie chcę tworzyć nowej wielostronicowej instrukcji, tylko przybliżyć schemat działania mechaniki. W centralnej części planszy widnieje miejsce na budowę świątyni, którą rozbudowujemy za pomocą drewnianych płytek. Jak pozyskać płytki do budowy? Otóż musimy wykonać akcję na jednym z 8 segmentów planszy nazwanym „placem budowy”. Oczywiście aby otrzymać pięknie wykonaną płytkę musimy dostarczyć naszym podopiecznym trochę kamienia i drewna do jej wykonania, w końcu z pustego i Salomon nie naleje. Pewnie zapytacie skąd wziąć kamień, analogicznie na innym segmencie możemy pozyskać drewno, złoto czy kamienie do budowy, wykorzystując do tego swoich robotników. Wiadomo im więcej pracowników o wyższej sile na kafelku lasu tym więcej drzewa uda nam się zebrać :D.

Oprócz budowy świątyni mamy do dyspozycji warsztat zdobniczy, w którym wprowadzamy dekorację do miasta. Możemy także rozbudowywać o nowe budowle aleję arystokratów. W pracowni alchemika, opracowujemy technologie bonusujące podczas całej rozgrywki. Dodam że każda z tych czynności daje nam pewną liczbę punktów zwycięstwa. Ciekawym elementem na planszy są tory świątyń po których można się wspinać wykonując akcje poboczne tzw. rytuały, im wyżej zaprowadzimy nasz znacznik na takim torze, tym lepiej dla nas. Na każdym stopniu toru znajdujemy coś interesującego jak np. kakao, dodatkowe surowce czy nawet punkty zwycięstwa!


Cała rozgrywka polega na dobrym planowaniu (nawet kilka tur do przodu) oraz racjonalnym wykorzystywaniu zasobów jakie uzbieramy i dysponowaniem pracowników do odpowiednich działań. Można by napisać że to już koniec, jednak autor wprowadził dodatkowy element, który w mojej opinii rewelacyjnie się sprawdza i potrafi nieźle namieszać w punktacji. Podczas gry mamy możliwość zbierania za niewielką opłatą dodatkowych elementów oraz przemieszczania się po małych alejkach coraz dalej i dalej wykonując pewne akcje. W trakcie płynnej rozgrywki te elementy nie dostarczają nam żadnych korzyści i można by pomyśleć po co w takim razie je zbierać? A chociażby dlatego że co kilka rund w grze występuje tzw. zaćmienie. Podczas trwania owego zaćmienia zaczynamy zabawę w liczenie zebranych dodatkowych elementów oraz sprawdzanie jak daleko zabrnęliśmy w pobocznych alejkach. Logicznie rzecz biorąc im bardziej się obłowiliśmy tym więcej otrzymujemy punktów zwycięstwa w tej fazie gry. Dodatkowo w trakcie trwania zaćmienia nasi pracownicy chcą otrzymać wypłatę i każdemu z nich musimy zapłacić jedną lub dwie porcje kakao w zależności od jego siły. W wypadku braku tego środka płatniczego, musimy opłacić pracowników punktami zwycięstwa, co powoduje cofnięcie się o kilka pozycji na torze punktacji. Z moich doświadczeń wynika że zaćmienie to najbardziej nieprzewidywalny i najbardziej mieszający element gry. Z ostatniej pozycji można awansować wysoko, jeśli tylko przechytrzymy współgraczy i będziemy pamiętać o tym że raz na jakiś czas w Teotihuacan słońce znika :D


Ogólne wrażenia z rozgrywki zarówno moje jak i współgraczy bardzo pozytywne, pięknie wykonane elementy, dosyć łatwa i intuicyjna mechanika, która jednak nie zwalnia nas z myślenia podczas partii. W grze bardzo fajnie czuć ducha rywalizacji o zwycięstwo przy bardzo małej, wręcz znikomej negatywnej interakcji. Dodatkowym plusem jest dla mnie tematyka, historia ameryki łacińskiej, starożytność. Jedynym mankamentem do jakiego można by się doczepić jest zbyt długi czas oczekiwania na swoją turę podczas partii czteroosobowej. Odpowiadając na ten zarzut można powiedzieć że zależy to od tego z kim gramy. Ja czas oczekiwania na swoją kolejkę poświęcałem na przemyślenie strategii oraz moich kolejnych ruchów, co owocowało tym iż wiedziałem co robić podczas swojej tury nie tracąc przy tym zbędnego czasu.
Niestety nie udało mi się jeszcze rozegrać partyjki z Teotibotem, czyli wersji dla jednego gracza. Przy chwili wolnego czasu na pewno wypróbuję i tę wersję, oczywiście nie omieszkam się z Wami podzielić wrażeniami z tego meczu. Wystarczy śledzić kolejne wpisy.
Z czystym sumieniem, polecam każdemu tę grę. :D
Średnia ocena to 5/6.
Jaskiniowiec Emil